wtorek, 27 stycznia 2015

Pielęgnacja włosów - styczeń

Cześć! :)
Jako że styczeń nieuchronnie zbliża się ku końcowi, nadszedł czas na podsumowanie mojej włosowej pielęgnacji w tym miesiącu. Nie mam niestety żadnego zdjęcia z końcówki grudnia, bo w szale świąt i Sylwestra nie miałam do tego głowy, ale szczerze mówiąc myślę, że nie ma większej różnicy, moje włosy wyglądają ostatnimi czasy całkiem nieźle, więc staram się tylko utrzymać ich dobry wygląd, bo nawet nie mam czasu ani siły na żadne eksperymentowanie z nowymi maskami, płukankami i tego typu cudami :)

Zacznę przede wszystkim od produktów jakich używałam przez ten miesiąc.


Szampony






Schaumę wykończyłam jakoś w połowie miesiąca, teraz używam Pantene, przy czym długo polowałam na ten szampon, bo albo go nie było wcale, albo był w wersji tylko "szamponowej" - a moje włosy zdecydowanie wolą tę wersję 2w1, są minimalnie lepiej wygładzone, mniej się puszą i mniej plączą. Generalnie to jest pierwszy miesiąc kiedy nie używam delikatnego szamponu, co niestety moja skóra głowy odczuwa - ale jak na złość w żadnym sklepie czy drogerii w okolicy nie ma kompletnie NIC co nie zawierałoby SLS/SLES, a ja nie miałam kiedy wygospodarować chwili na jeżdżenie do Katowic czy gdzieś specjalnie do Rossmanna. Ale w lutym już nadrobię :)

Odżywki d/s i b/s





Odżywkę do spłukiwania z Isany dorwałam w zawrotnej cenie 4 złote za pół litra :D Jest bardzo wydajna i dobrze działa, wprawdzie na większą objętość nie ma za bardzo co liczyć, ale i tak jest przyjemna, szczególnie jak na swoją cenę. Ot, taka odżywka do codziennej pielęgnacji. Na drugim zdjęciu widać odżywkę od Johna Friedy, jest to część zestawu który dostałam od mojej siostry na święta (składa się z szamponu, odżywki d/s, odżywki b/s i lakieru - najbardziej rzuciłam się na odżywkę d/s, bo stwierdziłam, że jeśli cokolwiek z tego zestawu ma mi dać objętość, to właśnie ona) - użyłam na razie kilka razy, przede wszystkim przed studniówką, licząc na pozytywne efekty i nie zawiodłam się, ale o tym jeszcze napiszę w osobnej notce :) Odżywek bez spłukiwania używam w sumie na zmianę, największym plusem u obu są zawrotne zapachy - Marion pachnie brzoskwinią, a Isana jak dla mnie jak świeżo obrane jabłuszko :D

Oprócz tego sporadycznie używałam też oleju z Green Pharmacy oraz serum na końcówki z Oriflame:


Olej działa u mnie niezmiennie bardzo dobrze, aczkolwiek muszę uważać z dozowaniem, bo często zdarza mi się przez nieostrożny ruch ręki wylać sobie na dłoń zdecydowanie zbyt dużą porcję, a na moje włosy tak naprawdę wystarczy odrobina. Co do serum mam to samo zastrzeżenie - właściwie jedno wyciśnięcie to już za dużo dla mnie, więc kombinuję jak mogę, żeby dozować sobie trochę mniej. Poza tym spisuje się całkiem nieźle :)


W styczniu miało też miejsce ważne dla mnie wydarzenie, mianowicie moja studniówka :) Miałam upatrzoną przepiękną fryzurę, której niestety fryzjerka nie podołała, za to po każdej z 3 prób od razu spryskiwała mi całe włosy lakierem, co wpłynęło na nie raczej negatywnie... Ale już wracają do swojego normalnego stanu :) Ostatecznie skończyłam z upięciem, z którego raczej nie byłam zadowolona, wyglądało to tak: (niestety nie mam wyraźniejszych zdjęć)



Na dzień dzisiejszy moje włosy wyglądają tak:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...