wtorek, 18 listopada 2014

Moja włosowa historia

Chciałabym Wam pokazać, jakie zmiany zaszły na mojej głowie przez te niemal 19 lat mojego życia i opisać moją aktualną pielęgnację oraz to do czego dążę. Nazwa zaczerpnięta z bloga Anwen (www.anwen.pl) :)

Dbaniem o włosy interesuję się tak naprawdę od nie tak dawna, z jakieś 3 lata (aczkolwiek przeglądając zdjęcia z dzieciństwa znalazłam jedno, na którym z zainteresowaniem oglądam kucyka mojej siostry, jakbym kombinowała co z nim zrobić :D). Wpadłam w wir szukania informacji w internecie, trafiłam na bloga Anwen, forum wizaż i kilka innych blogów, z których do teraz czerpię wiedzę! Od zawsze słyszałam, że przy takich cienkich włosach jak moje to omg tragedia nic tylko ścinać na krótko i cieniować, a ja się uparłam udowodnić że mogę mieć długie i ładne :D W dodatku cieniowanie okazało się kolejnym mitem - u mnie najlepiej sprawdzają się w miarę równe lub tylko baaardzo delikatnie wycieniowane.

Przez większość dzieciństwa miałam krótkie (mniej więcej do brody) włosy z prostą grzywką. Oczywiście pielęgnacja zerowa, jedynie myte pierwszym lepszym szamponem. Jedynymi zmianami w wyglądzie było czasem zapuszczenie grzywki. No i raz ścięłam włosy na zupełnie krótko, czego szybko pożałowałam. Tradycją też było że co roku przed wakacjami ścinałam włosy do tej samej długości, czyli do brody. I tak mniej więcej do gimnazjum. Moje włosy zawsze były dość cienkie, lekkie i zazwyczaj łatwe do ułożenia - wystarczyło je przeczesać. Jedyne co mi przeszkadzało, to ich nijaki kolor - z perspektywy czasu uważam jednak, że nie był taki najgorszy :D
2011 - Nie obcinałam wtedy włosów i urosły dość długie - ale na przekór w wakacje je ścięłam :P Zapuściłam też grzywkę, zazwyczaj ją upinałam do tyłu lub na bok. Później nastąpił ich najgorszy czas, sama nie wiem od czego to zależało, w każdym razie na drugim zdjęciu możecie zobaczyć, jak źle wyglądały. Pierwsze natomiast to do tej pory najlepsze zdjęcie moich włosów, do teraz nie wiem co z nimi zrobiłam że miały objętość i były tak ładnie odbite od nasady :D

Od tamtego czasu wprowadzam coraz bogatszą pielęgnację. W 2012 znowu walnęłam sobie prostą grzywkę, a co :D zaraz potem znowu zaczęłam układać ją na bok - niech żyje niezdecydowanie! Ogólnie włosy były całkiem ok, na pewno było ich (przynajmniej wizualnie) dużo więcej niż na tym zdjęciu z listopada. 

W tym samym roku pierwszy raz zafarbowałam włosy, w wakacje, szamponem koloryzującym - nie było widać ani trochę różnicy :D Później próbowałam jeszcze szamponetką na blond ale też ani trochę nie drgnął. Przygodę z farbą rozpoczęłam w 2013, jakoś w maju - farba nazywała się Dziki Kasztan (szał! :D), miała być ciemnobrązowa, wyszła dość... czerwona! Później spłukała się do rudego i rudy już ze mną pozostał prawie na stałe.
Włosy sobie rosły, podcinałam końcówki, powoli wprowadziłam oleje. Na początku października zafarbowałam włosy na ciemny brąz, który wyglądał jak czarny... Na szczęście w miarę szybko się wypłukał. W styczniu 2014 znowu zafarbowałam włosy, znowu na ciemny brązowy, trzymało mi się to na głowie do maja - polecam moją mamę jako fryzjerkę! :D A że kobieta zmienną jest, uznałam że mam dość ciemnego koloru i chciałabym wrócić do czegoś jaśniejszego. Myślałam o dekoloryzacji, w końcu postawiłam na rozjaśniacz. Włosy oczywiście były po tym zniszczone, ale i tak mniej niż oczekiwałam. Niestety miałam nie do końca równomiernie nałożony rozjaśniacz, więc miałam gdzieniegdzie jasne i ciemne plamy. 
We wrześniu stwierdziłam, że dam włosom odżyć, więc skróciłam je do długości trochę za ramiona. Oba zdjęcia są z października, tylko pierwsze w słabym świetle (niestety w moim pokoju bardzo rzadko zdarza się dobre światło do zdjęć) a drugie w mocnym świetle słonecznym :)


Najważniejszym celem na najbliższy czas jest zapuszczenie włosów i pozbycie się tych kilku(nastu?) kolorów na rzecz jednego :D 

Aktualna pielęgnacja:
- myję włosy codziennie delikatnym szamponem (bez SLS/SLES, dobre są np. szampony z Alterry - sama ich używam)
- raz/dwa razy w tygodniu oczyszczam włosy szamponem z SLS
- po każdym myciu na ok. 2-3 minuty nakładam odżywkę
- używam też odżywek bez spłukiwania
- co jakiś czas olejuję włosy, ewentualnie dodaję kroplę oleju do szamponu lub odżywki
- nie używam suszarki, lokówki ani prostownicy
- piję skrzypokrzywę - czyli zaparzam skrzyp i pokrzywę w jednym kubku; dolewam do tego zazwyczaj sok malinowy, nie jest wtedy taka gorzka
- jem też drożdże piwne - dla mnie najlepsze są Humavit ze skrzypem i pokrzywą
- zabezpieczam końcówki jedwabiem bądź serum na końcówki
- co jakiś czas robię cukrowy peeling skóry głowy- wcieram wodę brzozową, jednak rzadko, bo trochę podrażnia mi skalp, ale tak super unosi włosy i przedłuża ich świeżość, że nie potrafiłabym jej odstawić :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...